Narciarstwo

Wskazówki na dzień w Innsbrucku

Nie znasz "Karrinne" i "Kofel"? Tak właśnie się czułem, gdy kilka lat temu przeprowadziłem się do Innsbrucka. Spędziłem dzień na odkrywaniu Innsbrucka i jego ośrodków narciarskich - i odkryłem kilka poufnych wskazówek, które mogą być nawet nowe dla niektórych mieszkańców.

Nikogo tutaj nie dziwi, że jeżdżę po mieście z nartami na plecaku. W Innsbrucku wiele osób robi to zimą - nawet w dni powszednie. Studenci opuszczają wykłady, pracownicy biurowi biorą wolne w pracy, nauczyciele przenoszą zajęcia w siłowni na stoki narciarskie, a ludzie w wieku emerytalnym i tak mają tu najwięcej dni na nartach w sezonie. Jestem teraz również jednym z tych oszalałych na punkcie nart mieszkańców Innsbrucka. Parkuję rower zaledwie rzut śnieżką od starego miasta w Innsbrucku przy kolejce linowej Hungerburg. Obok ruchomych schodów prowadzących do kolejki stoi instruktor narciarstwa w czerwonym kombinezonie. Wita się ze mną. Rozmawiamy krótko o tym, jak praktyczna jest dla niego praca instruktora narciarstwa nad miastem - w ośrodku narciarskim na Nordkette, który jest już dotykany przez poranne słońce półtora kilometra dalej.

08:00 // Start przy dolnej stacji kolejki Hungerburgbahn

Hungerburgbahn, zaprojektowany przez nieżyjącą już Zahę Hadid, towarzyszy mi od czasu przeprowadzki do Innsbrucka w 2012 roku. Dla mnie Hungerburgbahn to "schody do nieba" - luźno oparte na piosence Led Zeppelin o tym samym tytule. Gdy warunki śniegowe są dobre, zaraz po dotarciu do Hungerburgbahn wyruszam na nartach tourowych w kierunku Seegrube. Dziś tego nie robię i wsiadam prosto do kolejki linowej Nordketten, która zabiera mnie do Seegrube. Ponieważ Innsbruck kurczy się z każdym metrem wzniesienia, zastanawiam się, jakie będą dziś warunki śniegowe w Karrinne.

9:00 // Z pierwszą gondolą na Hafelekar

Dotarłem do Seegrube, ale mój pierwszy pośredni cel na dziś znajduje się kilkaset metrów wyżej. Natychmiast wsiadam do następnej kolejki linowej, która unosi się z Seegrube do Hafelekar o wysokości 2300 metrów. Śnieg przykleja się do skał. Narciarze poza trasami zostawili swoje ślady w stromych wąwozach pomiędzy nimi. Koszmar dla ludzi, którzy jeżdżą tylko na stoku, marzenie dla freeriderów. Dla bezpieczeństwa włączam mój nadajnik lawinowy, mimo że wiem, że lawiny są tu regularnie zdmuchiwane przez operatorów wyciągów i że dziś obowiązuje niski poziom ostrzeżenia lawinowego. Na Hafelekar lodowaty wiatr wieje mi w twarz. Pomimo noszenia ciepłych rękawiczek, moje palce marzną, gdy wspinam się na początek żlebu. Z siedemdziesięcioprocentowym nachyleniem jest to jedna z najbardziej stromych tras narciarskich na świecie. Wiele biur i uniwersyteckich sal wykładowych opustoszało w ładne, śnieżne dni z powodu tego żlebu.

Nie dzisiaj. Powodem tego jest prawdopodobnie jakość śniegu. Odrobina puchu na twardym jak skała podłożu - warunki do zjazdu w żlebie mogłyby być lepsze, ale powinny wystarczyć do zrobienia dobrego zdjęcia. Towarzyszący mi fotograf walczy na snowboardzie z zamarzniętymi muldami. Ja staram się wykonywać płynne skręty. Ale i tak najważniejszy jest widok. Zatrzymuję się raz po raz, by podziwiać panoramę miasta. Naprzeciwko wznosi się Patscherkofel, prawdziwa "lokalna góra" Innsbrucka. Chcę tam dziś pojechać i przetestować kolejkę gondolową, która została otwarta pod koniec 2017 roku - jeśli czas pozwoli.

10:00 // Snowpark, bar i kursy narciarskie na Seegrube

Karrinne wyrzuca mnie na Seegrube. Grupy dzieci zjeżdżają w dół stoku dla początkujących za instruktorami narciarstwa. Tuż obok ze śniegu wyrastają muldy i skocznie - legendarny Nordkette Skyline Park. Freeskier skacze, obraca się głową w powietrzu i ląduje na nogach jak kot. W drodze powrotnej do wyciągu krzesełkowego mija "Cloud 9 Bar". Wiatr wieje mi w uszy delikatną muzykę lounge. Zamawiam lemoniadę w śnieżnym barze. "W każdy piątek wieczorem w igloo jest DJ" - mówi barman, sygnalizując dodatkowym "tylko w każdy piątek", że jego zdaniem mogłoby to być nawet częściej.

11:00 // Zjazd i przerwa na kawę w "Hitt & Söhne"

Z Seegrube zjeżdżam bezpośrednio do Hungerburg. Jest tu tak wiele opcji zjazdowych, że wolałbym ich nie wymieniać. Poza tym zagorzali miejscowi nigdy by mi nie wybaczyli, gdybym zdradził "ich" trasy. Nordkette jest jednym z nielicznych ośrodków narciarskich bez sztucznego naśnieżania, więc oficjalna trasa zjazdowa do Hungerburg jest dostępna tylko wtedy, gdy jest wystarczająco dużo śniegu. Dziś jest właśnie taki dzień.

Kiedy docieram do Hungerburg, piję cappuccino z Leo Baumgartnerem w kawiarni "Hitt & Söhne". Prowadzi on kawiarnię, bar i sklep dla narciarzy, mieszkańców i turystów. Wybierając nazwę dla swojej kawiarni, Leo zainspirował się uderzającą skałą w paśmie górskim Nordkette, która nosi nazwę "Frau Hitt".

Najważniejsze atrakcje w ośrodku narciarskim Nordkette

12:00 // Wygodnie autobusem do kolejki linowej Patscherkofel

Mój dzień na nartach trwa nadal, gdy idę na przystanek autobusowy tuż za rogiem. Autobus linii J odjeżdża stąd co dziesięć minut. Łączy ona Hungerburg z dolną stacją kolejki linowej Patscherkofel. Entuzjaści sportów zimowych podróżują tym autobusem za darmo. Ostatnie spojrzenie na Nordkette. Podczas podróży przez miasto mogę usiąść na kilka minut. W autobusie nawiązuję rozmowę z trzema amerykańskimi turystami. Oni również jadą na Patscherkofel - ale tylko dla pięknego widoku, a nie dla jazdy na nartach.

Krótko po południu autobus dociera do dolnej stacji nowej kolejki linowej Patscherkofel. Kursy narciarskie pędzą w dół stoku dla początkujących, dzieci i turyści jadą w górę wyciągiem orczykowym. Nowa restauracja, trafnie nazwana "Das Hausberg", jest chętnie odwiedzana, a tuż obok znajduje się duży sklep sportowy z serwisem narciarskim i wszystkim, co się z tym wiąże. Wskakuję prosto do jednej z nowych dziesięcioosobowych gondoli, które w ciągu zaledwie piętnastu minut zabierają mnie na wysokość prawie 2000 metrów. To ogromny krok naprzód w porównaniu do starego tramwaju powietrznego, gdzie godzinne oczekiwanie było normą w ruchliwe dni. Na górnej stacji para przypina narty turystyczne i rusza w kierunku szczytu, który znajduje się około 300 metrów wyżej. Kilka oznakowanych tras dla narciarzy skitourowych prowadzi od dolnej stacji aż na szczyt, a jeśli wolisz, możesz skrócić trasę gondolą.

14:00 // Patscher Alm, poufna wskazówka

Dla wielu schronisko Patscherkofel obok stacji górskiej jest ulubionym miejscem na przekąskę. Tym razem wybrałem mniej znany przystanek, Patscher Alm. Trzymaj się lewej strony i skręć w lewo ze stoku tuż przed środkową stacją - i jesteś w prawdopodobnie najprzytulniejszym przystanku na terenie narciarskim. Alpejska gospodyni Heidi Kaltschmid oferuje niewielki, ale bardzo dobry wybór dań. Tosty alpejskie i pierogi z serem smakują wyśmienicie, ale największe wrażenie zrobiło na mnie domowe ciasto morelowe. Heidi i jej mąż przywożą wszystko, czego potrzebują, samochodem każdej jesieni, a zimą transportują świeżą żywność w plecakach i na nartach na górskie pastwiska. Heidi mówi mi, że zimą nie ma innego sposobu, aby się tu dostać. W czwartki Patscher Alm jest otwarta do wpół do dziewiątej wieczorem, kiedy to szczególnie chętnie odwiedzają ją narciarze.

15:30 // Zjazd po trasach olimpijskich

Wracam z powrotem do doliny. Dobrzy narciarze szczególnie doceniają trzykilometrowy zjazd na Patscherkofel, gdzie Austriak Franz Klammer zdobył złoto olimpijskie w 1976 roku. Zjeżdżam nieco wolniej i po dobrych dziesięciu minutach zjeżdżam do dolnej stacji kolejki. Dzień na nartach dobiegł końca, ale wieczór dopiero się zaczyna, co jest również wielką zaletą jazdy na nartach w Innsbrucku - autobus szybko zabiera cię z powrotem do centrum miasta.

Najważniejsze atrakcje w ośrodku narciarskim Patscherkofel

17:00 i później // miłe miejsca do spędzenia wieczoru w Innsbrucku

Szybko schowaj narty w domu i udaj się do Moustache na piwo i talerz falafeli. Lub do "Kater Noster" na "Innsbruck Mule". Jeśli chcesz zjeść prawdopodobnie najlepsze burrito w mieście, dlaczego nie wpadniesz do "Machete"? Te trzy ulubione miejsca znajdują się w odległości od pięciu do dziesięciu minut spacerem. Jeśli widzisz ludzi siedzących w strojach narciarskich i słyszysz, jak rozmawiają o "zache Karrinne" lub "lässig Kofeltour", możesz teraz dołączyć do rozmowy. Ponieważ wiesz: to normalne - tutaj w Innsbrucku.

Newsletter Tyrolu

Góry wzywają? Tak jak nasz newsletter!

W naszym cotygodniowym biuletynie ujawniamy najlepsze wskazówki dotyczące wakacji w Tyrolu.